Wprowadzenie tak zwanych matczynych emerytur planowane jest na marzec przyszłego roku. Jednak nie każda matka będzie mogła z nich skorzystać. Sprawdźmy, jakie są wymagania?
Emerytury dla matek obejmą ogólnie rzecz ujmując kobiety, które wychowały w swoim życiu co najmniej czworo dzieci. Jednakże mają one poważne ograniczenie – nie wiedzieć czemu nie będzie można dorobić do niej ani jednej złotówki. Świadczenie ma wynieść maksymalnie 1100 zł brutto, czyli 934 zł „na rękę”. To dokładnie tyle samo ile wynosi emerytura minimalna. Otrzymają ją kobiety, które ukończyły wiek emerytalny i nie posiadają żadnych innych dochodów.
Decyzję o przyznaniu świadczenia każdorazowo będzie podejmował prezes ZUS lub KRUS zależnie od tego, w której instytucji kobieta była ubezpieczona. Decyzja o przyznaniu prawa do matczynej emerytury lub odmowy jej wypłacania podjęta zostanie po wnikliwym zbadaniu sytuacji dochodowej osoby, która się o świadczenie stara. Jak już wspominaliśmy wyżej, do takiej emerytury nie można dorobić, ponieważ każdy dodatkowy dochód spowoduje zatrzymanie wypłaty świadczenia.
Z tego rodzaju emerytury mogą skorzystać także mężczyźni, którzy ukończyli 65 lat, ale tylko jeśli wychowali minimum czwórkę dzieci, ponieważ ich matka zmarła lub odebrano jej prawa rodzicielskie. Wprowadzenie emerytury matczynej w ogólnym założeniu jest prawidłowe, ponieważ kobiety wychowując dzieci, wykonują przecież codzienną pracę. Jednak dziwi fakt, że pomimo iż jest to świadczenie naprawdę bardzo niskiej wysokości, to nie można w żaden sposób poprawić swojej sytuacji materialnej, podejmując choćby dorywczą pracę. Niestety należy się spodziewać, że zwiększy to tylko szarą strefę w zakresie pracy dojrzałych kobiet. Szkoda, bo mogło być dobrze, a wyszło, no cóż, jak zwykle.
MM, fot.brenkee /Pixabay